Kulisy władzy Big Tech – między polityką, prawem a codziennym życiem
Autorka konstruuje swoją narrację jak reportaż śledczy połączony z dogłębną analizą systemową. Od samego początku książki „Bóg techy” poznajemy mechanizmy, które przez lata pozwalały gigantom technologicznym omijać przepisy, manipulować politykami oraz wpływać na opinie publiczną. To nie jest książka o Dolinie Krzemowej widzianej przez różowe okulary, to raczej polski punkt widzenia na globalne procesy, które przez lata rozwijały się bez większej kontroli.
Bardzo mocnym elementem książki są liczne przykłady lokalne – od sprawy Ubera w Krakowie, przez gentryfikację dzielnic Berlina przez Google’a, aż po polski Campus Warsaw. Czubkowska pokazuje, jak „bóg techy” wkraczał nie tylko do gospodarki, ale też do polityki, edukacji i rynku pracy. Z ogromną precyzją analizuje, jak rządy różnych opcji politycznych – zarówno w Polsce, jak i na świecie – przez lata kapituluje przed technologicznymi gigantami.
Google, Uber, Meta i inni – jak działa cyfrowy kolonializm?
Centralnym motywem książki jest koncepcja „cyfrowego kolonializmu”, który Czubkowska przywołuje za znanymi badaczami tego zjawiska. Autorka tłumaczy, że Big Tech nie potrzebuje czołgów ani żołnierzy. Wystarczą dane, infrastruktura serwerowa i dobrze przygotowany lobbying, by przejąć kontrolę nad rynkami, polityką, edukacją, a nawet mentalnością obywateli. „Bóg techy” to nie tylko książka o tym, jak powstały Google, Meta czy Amazon. To przede wszystkim opowieść o tym, jak te firmy metodą „4E” (eksploruj, ekspanduj, eksploatuj, eksterminuj) wchodziły na kolejne rynki, najpierw zdobywając przychylność polityków, a później monopolizując kolejne sektory gospodarki.
Szczególnie poruszające są fragmenty poświęcone manipulacjom wokół lokalnych rynków pracy, edukacji i legislacji. Czubkowska opisuje, jak firmy technologiczne zmieniają lokalne prawa, jak wpływają na regulacje dotyczące rynku pracy i jak próbują wymusić dla siebie korzystne przepisy, często pod pozorem „innowacyjności” i „modernizacji”.
Polski kontekst – big techy nad Wisłą
Największym atutem książki „Bóg techy” jest fakt, że autorka nie ogranicza się do globalnych trendów, ale osadza problem w polskich realiach. Opisuje spotkania przedstawicieli big techów z polskimi premierami, ministrowie czy prezydentami. Prześwietla relacje rządów zarówno PiS, jak i KO z amerykańskimi gigantami technologicznymi. Pokazuje, jak politycy wszystkich opcji „grali pod publiczkę”, ciesząc się z „inwestycji”, które często były jedynie PR-owymi zagrywkami, nieprzynoszącymi realnych korzyści polskim obywatelom.
Jednym z najbardziej wstrząsających wątków jest historia Ubera w Krakowie, opisana przez pryzmat walki jednego urzędnika – Wiesława Szanduły – który przez lata bezskutecznie próbował egzekwować prawo wobec kierowców Ubera. Jego osobista historia to dowód na bezradność lokalnych struktur państwa wobec globalnych korporacji.
Siła narracji i stylu – połączenie dziennikarstwa śledczego z esejem społeczno-politycznym
Czytając „Bóg techy”, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z pozycją wyjątkową pod względem stylu. Sylwia Czubkowska pisze dynamicznie, momentami ironicznie, ale zawsze z dużą dbałością o szczegół i rzetelność faktograficzną. Obok twardych danych ekonomicznych znajdziemy tu fragmenty osobistych refleksji, cytaty z rozmów z ekspertami, politykami, aktywistami, a także porównania do klasycznych tekstów kultury – od Hamleta po ACTA2.
Autorka doskonale operuje językiem – książka jest napisana przystępnie, ale nie uproszczona. Nawet trudniejsze zagadnienia prawne czy technologiczne przedstawione są w sposób klarowny i zrozumiały. Dzięki temu „Bóg techy” jest pozycją, którą czyta się jak dobry reportaż, ale jednocześnie jest solidną analizą systemową, popartą licznymi źródłami i przypisami.
Krytyczna diagnoza – bez złudzeń wobec przyszłości
Największą wartością książki „Bóg techy” jest jej krytyczny, a zarazem realistyczny ton. Czubkowska nie popada w tani katastrofizm ani w technofobię. Nie demonizuje technologii samej w sobie – jej krytyka skierowana jest w stronę mechanizmów władzy, koncentracji kapitału, a także hipokryzji i krótkowzroczności polityków, którzy przez lata pozwalali big techom rosnąć w siłę.
Autorka pokazuje, że nie chodzi już tylko o kwestie reklam, danych osobowych czy manipulacji algorytmami. Stawką jest kształt demokracji, wolności obywatelskich i równowagi rynkowej. „Bóg techy” to ostrzeżenie przed tym, co dzieje się tu i teraz – zarówno na poziomie globalnym, jak i w naszym najbliższym otoczeniu.
Dlaczego warto przeczytać „Bóg techy”?
Jeśli interesujesz się technologią, polityką, prawem lub gospodarką cyfrową – „Bóg techy” jest książką obowiązkową. To lektura dla każdego, kto chce zrozumieć, jak bardzo nasze życie – zarówno prywatne, jak i zawodowe – zostało podporządkowane interesom garstki globalnych graczy.
Sylwia Czubkowska udowadnia, że temat „big techów” nie jest już tylko domeną technologicznych geeków czy specjalistów od IT. To temat społeczny, polityczny i ekonomiczny, który dotyczy nas wszystkich – bez względu na to, czy korzystamy z Ubera, kupujemy na Amazonie, oglądamy YouTube’a, czy korzystamy z usług Google Cloud.
„Bóg techy” to świetnie udokumentowana, rzetelna i potrzebna książka na polskim rynku wydawniczym. Daje nie tylko wiedzę, ale także narzędzia do krytycznego myślenia o roli technologii w naszym codziennym życiu. Jeżeli miałbym podsumować jednym zdaniem: jest to pozycja, która powinna być lekturą obowiązkową dla każdego świadomego użytkownika technologii.